
Przedziwne, jak wszystko układa się w całość, jak zaczyna do siebie pasować. Nawet moja "choroba" która właśnie odchodzi w niebyt.
Czas już ją pożegnać, zrobiła, co miała zrobić żebym zrozumiała, co ja mam robić. Nie łatwo to w skrócie napisać, ale może podołam. Żebym zaczęła pracować z energią i Aniołami potrzebowałam dwóch rzeczy - stałej obecności Aniołów w moim życiu na poziomie świadomym i choroby, potrzeby "naprawienia" stanu rzeczy niechcianego.
Obecność Aniołów stała się faktem, gdy powstawały kolejne obrazy i Anioły przychodziły do mnie. Ziemskie Anioły, bo tak je nazywam (zbieżność z Zielonogórskimi chyba nieprzypadkowa... znów). Dodatkowy aspekt choroby był zasadniczo przyziemnie osobisty. Kondycja organizmu "za dobra" nie motywowała do pracy. A może musiałam zbliżyć się do problemów ludzi chorych nie tylko teoretycznie? Nie wiem. Fakt, że zostało mi zaoszczędzone borykanie się ze stanem uciążliwym tudzież bolesny a jedynie męczący był mi dany... Nauczył mnie pokory i spokoju. Dał świadomość ulotności i słabości a jednocześnie siły (kiedy malowałam Anioły z temperaturą powyżej 38 stopni...)
Tak czy inaczej to już koniec. Jest we mnie silna świadomość zgody na stan całkowitego wyleczenia. Mówiąc oględnie - już nie potrzebuję choroby a nie mam czasu na to, bo będę zajmowała się leczeniem.
Wszystko się łączy i nie ma przypadków, więc idąc tym tropem przeczytam nie tylko tę książkę by z pełną wiarą, świadomością i potrzebą przyjąć łaskę i pomoc Aniołów w leczeniu ludzi na każdym poziomie.
A co z malowaniem? To nieodłączny element terapii. Anioły są światłem i miłością. Światłem we wszystkich kolorach tęczy. Są spokojem i wiarą. Moje malowanie... to nie tylko terapia dla mnie. Była taką na początku ale teraz czas pójść dalej:))))
5 komentarzy:
a ja potrzebuję anioła..który pomoże mi zajsć w ciażę:)moze jakas podpowiedz?:)kocham brązy i błękity,turkusy:)
Tak na szybko przyszedł mi do głowy Uriel i jego pomarańczowo-złote światło ale sprawdzę, oj sprawdzę;)))
:)))będę czekać na wiesci..choc złoto średni mi odpowiada..jakoś...nie wiem..drażni mnie...no ale jak będzie trzeba..to i złotego sobie sprawię:)(ble,ble)
ps.lubię tu być..oj lubię:)
To jest Chamuel...:) Archanioł łask i miłości... Jego światło zielono-różowe:))) Reszta jest opisana w nowym post-cie;))) Pozdrawiam Cię z uśmiechem:)
dziękuję:)zaopatrzę sie zatem w takiego:)zielono różowe jest ok:)))
Prześlij komentarz