Kilka nowych pozycji książkowych pojawiłoś się w ciągu ostatnich dni. Wracam do Aniołów. Zabrzmi to śmiesznie, ale nie wiem, jakiego zwrotu bardziej czytelnego użyć. Zachwianie własnego odczuwania jest ogromnym brakiem pewności siebie. To wszystko z lekka mnie przerasta, i muszę wyhamowywać, przystanąć by później znów ruszyć. Kilkumiesięczne wyczyszczenie z moich potrzeb rozmawiania z Aniołem zupełnie nie wiem czym było podyktowane. Czy miałam sobie sama poradzić czy po prostu odpocząć? To nic nowego…
Tak często rysowałam zrozpaczone i smutne Anioły, ich ból był przeniesieniem mojego ale często powstawały nie wtedy, gdy mnie coś bolało. Wyprzedzały mój stan lub były zupełnie niezależne. Pojawiały się najczęściej w momencie, gdy wyciszałam chaotyczne bieganie za życiem i niby ukradkiem zaglądałam w głąb siebie…
Znów czytam o Aniołach…
Polecam dwie pozycje:
„Planeta Aniołów” Elizabeth Poll
„Wielka Księga Aniołów” Jeanie Ruland