Przedstawiany jest z płonącym mieczem, stoi u wrót raju i ogarnia swoim spojrzeniem cały świat podziemia. Mając do pomocy liczne zastępy aniołów zaprowadza pokój na Ziemi. Uriel prowadzi przez sytuacje kryzysowe wyzwalając z zaślepienia, przypominając, co w życiu jest tak naprawdę najistotniejsze.
Pomaga nam poznać swoje wady i słabości, ale nie chce w nas obudzić poczucia winy. Zachęca do szczerego rachunku sumienia, konstruktywnej samokrytyki i refleksji nad dotychczasowym życiem. Zachęca do konfrontacji ze swoim lustrzanym odbiciem, byś z pozycji obserwatora przyjrzał się sobie. Jest bardzo czułym barometrem Twojej duszy.
To tyle jeśli chodzi o teorię. Wybrałam dzisiaj tę kartę i tak sobie myślę, że nie bez powodu. Zmierzyć się ze swoim "wewnętrznym podziemiem" nie tylko nie jest łatwo, ale znajduję całe mnóstwo trików, by tego uniknąć. Szczerość wobec siebie? Ha, co jak co ale siebie nie oszukam, chociaż czasami nawet sprytnie mi się udaje zwalać "niezrobienie" czegoś na brak czasu lub nawał zajęć. A tak naprawdę wychodzi małe, pokrętne lenistwo i uciekanie przed zajęciami nielubianymi. Ileż czasu marnuję by później gonić w piętkę...? I tak od dawna. Archaniele... cóż, Ty wiesz, więc proszę Cię pomóż mi, bym w szczerości z sobą nie tylko biła się w pierś ze skruchą ale znalazła siłę, porzuciła tchórzostwo i lenistwo i spojrzała w przyszłość z czystą, spokojną i jasną wizją...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz