Dzisiaj ktoś zadał mi pytanie. "Tak dużo malujesz a przecież nie
zabierzesz tego ze sobą?" Nie wiem co miał na myśli tak w szczególności,
bo nigdzie się nie wybieram ale w sumie żywiołowo odpowiedziałam, że
zabiorę ze sobą proces tworzenia. Zostanie materia, obdarzona moją
energią i myślami w postaci obrazów ale to, co zabiorę i co jest mi dane
jako dar sam w sobie - to energia tworzenia... Dziwnie zbiegło się to
pytanie z moimi ostatnimi myślami o tym, że gdy mnie nie będzie na FB
nie będą się pojawiały Anioły na mojej stronie, ale gdzieś tam w
"chmurze informacji" zostanę... A później ten sen... Dobrze, że
wiedziałam, iż mogę się obudzić ale i tak męczył mnie jeszcze przez cały
dzień... nie będę Wam opowiadała, bo był... straszny... ale to był tylko
sen, tylo sennnn...
27 lipca 2014
16 lipca 2014
Chlebowy Anioł...
"Chlebowy Anioł" pojawiał się powoli i ostrożnie na płótnie. Nie wiedział jeszcze, którą stronę swojej osoby ma objawić? Może więcej zieleni? Może zdrowia, z turkusową poświatą i energią przemian? A może chłodny błękit połyskujący na horyzoncie? Wszystko w kolorach wody i świeżej trawy...
Ale to nie było jego oblicze. On przecież niesie ze sobą dary innego poziomu, choć tożsame ze zdrowiem.
"Chleba naszego powszedniego... daj nam dzisiaj... i zawsze. I opiekuj się naszym dostatkiem, naszym pełnym stołem i spokojnym jutrem. Byśmy zawsze byli syci ciałem i duchem, i w odczuwali radość mogąc dzielić się dobrem tego świata z innymi ludźmi"...
I tak się namalował. Bez ubrania, bo to zbędne. Bez płci, bo to nie jest ważne. Bez czasu, bo jest w trzech czasach jednocześnie. Spokojny w nieobecności...
Ale to nie było jego oblicze. On przecież niesie ze sobą dary innego poziomu, choć tożsame ze zdrowiem.
"Chleba naszego powszedniego... daj nam dzisiaj... i zawsze. I opiekuj się naszym dostatkiem, naszym pełnym stołem i spokojnym jutrem. Byśmy zawsze byli syci ciałem i duchem, i w odczuwali radość mogąc dzielić się dobrem tego świata z innymi ludźmi"...
I tak się namalował. Bez ubrania, bo to zbędne. Bez płci, bo to nie jest ważne. Bez czasu, bo jest w trzech czasach jednocześnie. Spokojny w nieobecności...
Anioł Stróż 1 sierpnia - Chlebowy Anioł
15 lipca 2014
Zmiany...
Wiecie jak to jest ze złudzeniami? Niby mam więcej czasu ale tak naprawdę mam go mniej. Iluzja... Praca organizowała mi czas. Musiałam pójść na konkretną godzinę, być, zrobić, wrócić i to co mi zostawało organizowałam w sposób mniej lub bardziej składny. Teraz odpowiadam za cały czas, który muszę zrealizować podzielić - realizować co raz to nowe pomysły: malowanie, pisanie, czytanie, uczenie się... a do tego dochodzi jeszcze parę rzeczy o spotkaniach z przyjaciółmi już nie wspomnę... I w tym wszystkim czas zaprowadzić porządek, który sprawi, że będę czuła 100% satysfakcję z każdego dnia, nawet tego "wolnego" - kiedy nic nie namaluję ani nie zrobię nic pożytecznego... Ha... Do dzieła więc. Zaczynamy reorganizację strony internetowej... Oj się będzie działo...
Ale tymczasem coś, co tak naprawdę chciałam tu zamieścić. Zdjęcia z sesji. Są cudne, choć nad sobą to ja bym tam popracowała. :) Ale to jak zwykle... nie do końca byłam przygotowana. Pozostałe aspekty - bez zarzutu. Anioły spisały się na medal, fruwały w każdym kątku i rozpraszały smutek swoimi skrzydłami, A był to mały smuteczek bo szaro się zrobiło, burzowo - choć tego nie widać. To zasługa i Aniołow i fotografa... zaiste anielskiego.
Następna sesja w słońcu Janeczka?
fot. Janina Wojciechowska
Ale tymczasem coś, co tak naprawdę chciałam tu zamieścić. Zdjęcia z sesji. Są cudne, choć nad sobą to ja bym tam popracowała. :) Ale to jak zwykle... nie do końca byłam przygotowana. Pozostałe aspekty - bez zarzutu. Anioły spisały się na medal, fruwały w każdym kątku i rozpraszały smutek swoimi skrzydłami, A był to mały smuteczek bo szaro się zrobiło, burzowo - choć tego nie widać. To zasługa i Aniołow i fotografa... zaiste anielskiego.
Następna sesja w słońcu Janeczka?
fot. Janina Wojciechowska
7 lipca 2014
Kawowy Anioł...
Powstaje, wreszcie... Po tygodniu obchodzenia sztalugi z płótnem jak nastroszonego jeża, zabrałam się wczoraj do malowania. A później już ciężko było się oderwać ode sztalugi. To zawsze tak działa. Jest problem, nie wiadomo jak go ugryźć ale jak już się wgryzę to ciężko mnie "oderwać" ;))) Dopiero brak światła i rozsądek, by nie malować w nocy, odgonił mnie od pędzli i mojego nowego Towarzysza - Anioła kawowego. Nie żebym nie miała światła, nie nie... Tylko te kolory bardzo ciężko maluje się w sztucznym świetle. Rano zupełnie jest co innego niż w nocy i trzeba wszystko przemalowywać, więc wolę już nie eksperymentować. Póki co będzie czekał... na jutro, na ciąg dalszy... Odpoczywam od koncepcji, które są "męczeniem" i nie przynoszą nic dobrego obrazowi. Zresztą, On doskonale wie, kiedy się ma malować i i tak mnie przywoła... Powstaje więc Kawowy Anioł....
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Długo malowałam smutne Anioły. Niektóre z nich cierpią niewyobrażalnie, są samotne, ich ciała rozdarte a skrzydła w strzępach. Długo zamykałam uszy na ich głos a serce na ich miłość. Doszłam do momentu, gdy mimo niepewnego głosu zdecydowałam się powiedzieć: jesteście ze mną a ja Was potrzebuję...
HARAHEL
Jest Aniołem Bogactwa Intelektualnego. Jego podopieczni to naukowcy, bibliotekarze, drukarze, pisarze, administratorzy i finansiści. Rozwija zmysł analizy i syntezy. Wprowadza śwadomość na wyższy poziom percepcji, wspomaga w porozumieniu w rodzinie i przyczynia się do rozwoju duchowego. Obdarza takimi cechami jak: siła woli, wytrwałość, poświęcenie w dążeniu do celu, idealizm, odwaga, błyskotliwa inteligencja. Pomaga w rozwiązywaniu problemów finansowych i znalezieniu swojego powołania.