Jestem na etapie studiowania Medycyny Anielskiej. Książki dr Doreen Virtue.
Przedziwne,
jak wszystko układa się w całość, jak zaczyna do siebie pasować. Nawet
moja "choroba" która właśnie odchodzi w niebyt.
Czas już ją pożegnać,
zrobiła, co miała zrobić żebym zrozumiała, co ja mam robić. Nie łatwo
to w skrócie napisać, ale może podołam. Żebym zaczęła pracować z energią
i Aniołami potrzebowałam dwóch rzeczy - stałej obecności Aniołów w moim
życiu na poziomie świadomym i choroby, potrzeby "naprawienia" stanu
rzeczy niechcianego.
Obecność Aniołów stała się faktem, gdy powstawały kolejne obrazy i Anioły przychodziły do mnie. Ziemskie Anioły, bo tak je nazywam (zbieżność z Zielonogórskimi chyba nieprzypadkowa... znów). Dodatkowy aspekt choroby był zasadniczo przyziemnie
osobisty. Kondycja organizmu "za dobra" nie motywowała do pracy. A może
musiałam zbliżyć się do problemów ludzi chorych nie tylko teoretycznie?
Nie wiem. Fakt, że zostało mi zaoszczędzone borykanie się ze stanem
uciążliwym tudzież bolesny a jedynie męczący był mi dany... Nauczył mnie pokory i spokoju. Dał świadomość ulotności i słabości a jednocześnie siły (kiedy malowałam Anioły z temperaturą powyżej 38 stopni...)
Tak czy
inaczej to już koniec. Jest we mnie silna świadomość zgody na stan
całkowitego wyleczenia. Mówiąc oględnie - już nie potrzebuję choroby a
nie mam czasu na to, bo będę zajmowała się leczeniem.
Wszystko się
łączy i nie ma przypadków, więc idąc tym tropem przeczytam nie tylko tę
książkę by z pełną wiarą, świadomością i potrzebą przyjąć łaskę i pomoc
Aniołów w leczeniu ludzi na każdym poziomie.
A co z malowaniem? To nieodłączny element terapii. Anioły są światłem i miłością. Światłem we wszystkich kolorach tęczy. Są spokojem i wiarą. Moje malowanie... to nie tylko terapia dla mnie. Była taką na początku ale teraz czas pójść dalej:))))
8 października 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Długo malowałam smutne Anioły. Niektóre z nich cierpią niewyobrażalnie, są samotne, ich ciała rozdarte a skrzydła w strzępach. Długo zamykałam uszy na ich głos a serce na ich miłość. Doszłam do momentu, gdy mimo niepewnego głosu zdecydowałam się powiedzieć: jesteście ze mną a ja Was potrzebuję...
HARAHEL
Jest Aniołem Bogactwa Intelektualnego. Jego podopieczni to naukowcy, bibliotekarze, drukarze, pisarze, administratorzy i finansiści. Rozwija zmysł analizy i syntezy. Wprowadza śwadomość na wyższy poziom percepcji, wspomaga w porozumieniu w rodzinie i przyczynia się do rozwoju duchowego. Obdarza takimi cechami jak: siła woli, wytrwałość, poświęcenie w dążeniu do celu, idealizm, odwaga, błyskotliwa inteligencja. Pomaga w rozwiązywaniu problemów finansowych i znalezieniu swojego powołania.
5 komentarzy:
a ja potrzebuję anioła..który pomoże mi zajsć w ciażę:)moze jakas podpowiedz?:)kocham brązy i błękity,turkusy:)
Tak na szybko przyszedł mi do głowy Uriel i jego pomarańczowo-złote światło ale sprawdzę, oj sprawdzę;)))
:)))będę czekać na wiesci..choc złoto średni mi odpowiada..jakoś...nie wiem..drażni mnie...no ale jak będzie trzeba..to i złotego sobie sprawię:)(ble,ble)
ps.lubię tu być..oj lubię:)
To jest Chamuel...:) Archanioł łask i miłości... Jego światło zielono-różowe:))) Reszta jest opisana w nowym post-cie;))) Pozdrawiam Cię z uśmiechem:)
dziękuję:)zaopatrzę sie zatem w takiego:)zielono różowe jest ok:)))
Prześlij komentarz